top of page

Element Urban Talks 2018

Zaktualizowano: 4 kwi 2020

30.11.2018 rusza kolejna odsłona konferencji Element Urban Talks poświęcona współczesnym wyzwaniom w projektowaniu.


Zadajemy sobie pytania: gdzie nasza cywilizacja zmierza? jak to wpływa na zawód architekta? jaki wpływ ma architekt na rozwój cywilizacyjny?






Inwestycja

I

Inwestor



W ramach tegorocznych opowiadań o architekturze i jej obszernych okolicach poruszymy tematy z placu boju, jakim jest każda inwestycja.

Od tego jak wygląda proces inwestycyjny zależy od wielu czynników. Kluczowym jest Inwestor. Prywatny, biznesowy, korporacyjny, czy z sektora publicznego inwestor determinuje podejście architekta.


Prywatny jest najczęściej nie świadomy na czym to wszystko polega.

Dwa podejścia:

1. uczymy i staramy się przekonać do koncepcji przystającej do współczesnych trendów.

2. robimy co chce, lub idziemy na kompromis między naszą wersją, a wyobrażeniem Inwestora.


Biznesowy to Inwestor zajmujący się najczęściej deweloperką, którego celem jest zysk.

Jeżeli jedyną wytyczną jest korzystny bilans sprawa wydaje się prosta, chodź dla osiągnięcia sukcesu niezbędny będzie kontroling kosztów. Oczywiście może się okazać, że budżet będzie na tyle niski, że trudno będzie zachować jakość posługując się tynkiem i interesującym układem okien.

Gdy szczęście się uśmiechnie trafi się Inwestor, któremu zależy na jakości i jest na tyle świadomy, że nie będzie przeszkadzał w procesie twórczym.


Korporacyjny jest bardzo wymagający i źle znosi słowa sprzeciwu. Jego struktura składa się z wielu jednostek organizacyjnych, z których każda składa się z armii specjalistów z każdej branży.

Oprócz bogatej struktury osobowej mamy do czynienia ze specyficznymi wytycznymi inwestorskimi w postaci: manuali technicznych, estetycznych oraz procedur przekazywania i akceptacji dokumentacji. Sam projekt różni się zasadniczo: np. to co nazywamy tu koncepcją jest u innych klientów projektem budowlano-przetargowym. Standard projektu dla korpo wykracza poza znany zakres dokumentacji. Mamy tu do czynienia z projektami: zabezpieczeń bhp na czas budowy, placemaking'u - czyli rodzaju projektu małej architektury, SIW'u (Systemu Identyfikacji Wizualnej), fitout'ów biurowych. Do tego wszystkiego robimy analizy i raporty na każdy możliwy temat. Od klasyki typu analizy przesłaniania i linijki słońca po sprawdzenie, czy ktoś nie wjedzie w elewację budynku, albo czy samochód dostawczy zmieści się pod daszkiem. Oczywiście wszystko musi być w BIM'e i w co najmniej 3 wersjach. Stopień szczegółowości projektu wykonawczego musi być dokładnym odwzorowaniem tego co powstanie. Od konstrukcji budynku po klamkę. W ten sposób proces projektowania kończy się dopiero po odbiorze budynków na użytkowanie. W między czasie uruchomiane są wszelkie istniejące na świecie certyfikacje: LEED, BREEAM, WELL, GREEN BUILDING STANDARD, Certyfikat "Obiekt bez barier".

Cały proces trwa przynajmniej dwa razy dłużej od standardu i kosztuje odpowiednio większą pulę nakładów. W kosztach i terminach należy przewidzieć niekończące się spotkania, negocjacje i znikomą decyzyjność, która rozpływa się w bezkresnej masie korpo instytucji. Do tego niezbędne będą nerwy ze stali.


Zamówienia Publiczne. Jeżeli marzy się nam realizacja muzeum, bądź innej placówki niekomercyjnej musimy być częścią machiny zwanej Ustawą Prawo Zamówień Publicznych.

Konkurs. Przystępujemy do ogłoszonego konkursu, jeżeli oczywiście spełniamy kryteria - odpowiednie doświadczenie i realizacje. Projektujemy, wyżywamy się twórczo przy pracy konkursowej. To jest to co każdy architekt chce robić. Niesamowity entuzjazm, gdy wygrywamy konkurs. Czujemy dumę, szczęście i moc. W końcu nas doceniono.

Umowa. Teraz przystępujemy do negocjacji umowy. I to jest kluczowy moment. Umowę należy bardzo starannie przygotować i zabezpieczyć się na wszystkie możliwe sposoby. Później będzie już za późno i szczęście z wygranej może zostać okupione nawet bankructwem.

Projekt. Wszyscy narzekamy na biurokrację i na przeciągające się w nieskończoność procedury. W tym przypadku naszym Inwestorem jest Organ administracji publicznej. Podpisaliśmy umowę, więc nie ma ucieczki. Rozpoczynamy mozolną procedurę zwaną projektem. Tu wszystko jest oficjalne, wszystko jest protokołowane i podlega procesowi typu wniosek, uwagi, odpowiedź na uwagi, rozpatrzenie i może akceptacja, bo przecież my jesteśmy autorami. Nic nie może być powiedziane wprost, a decyzję odczytujemy z kontekstu. Projekt jest rozgrywką pokerową, w której czasem trzeba blefować, a czasem postawić wszystko na jedną kartę. Trudno określić wynik, bo staroświeckie słowo nie ma przełożenia na fakty.

Kosztorys. Inwestycje publiczne finansowane są z wielu źródeł. Każda cegiełek ma przypisany bardzo szczegółowy zakres zgodny z Programem Funkcjonalno-Użytkowym. PFU jest sporządzane jeszcze przed rozstrzygnięciem konkursu, więc w trakcie projektowania na bardziej zaawansowanych etapach jego zbyt szczegółowe zapisy mogą stracić sens. Niestety i projekt i wycena jego każdej części musi się zgadzać z założonym wcześniej budżetem. Brak elastyczności w tej kwestii powoduje, że praca nad kosztorysem jest równie skomplikowana jak nad projektem.

113 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page